Koronawirus jest chorobą wirusową, która cały czas zakaża i wpływa niekorzystnie na zdrowie całej populacji. W okresach obniżonej odporności osoby chore przewlekle powinny pozostawać pod stałą kontrolą lekarza. Niestety w trakcie pandemii stan zdrowia wielu chorych uległ pogorszeniu, a bezpośredni kontakt z lekarzami był utrudniony. Dlatego koronawirus był pośrednim czynnikiem pogorszenia zdrowia pacjentów cierpiących z powodu innych chorób. Zatem, jak koronawirus wpływa na inne choroby? Które choroby należy monitorować chorując na COVID?
Choroby cywilizacyjne związane są z rozwojem cywilizacyjnym i szerzą się globalnie. Prowadzą do niepełnosprawności i odpowiadają za większość przedwczesnych zgonów w społeczeństwie (nawet 80%). Należą do nich między innymi:
Większość z nich to choroby przewlekłe, które wymagają ciągłego leczenia, a przede wszystkim monitorowania i pozostawania pod kontrolą lekarza specjalisty. Właśnie dlatego pandemia i izolacja mają istotny wpływ na pogorszenie stanu zdrowotnego tych pacjentów, a także spadku wykrywania nowych przypadków. Jednak czy sam wirus SARS-CoV-2 może mieć również wpływ na przebieg tych chorób?
Najczęściej występującą chorobą sercowo-naczyniową u pacjentów chorych na COVID-19 jest zdecydowanie nadciśnienie tętnicze. Ta choroba cywilizacyjna wyraźnie zwiększyła ryzyko hospitalizacji i zgonów w połączeniu z zachorowaniem na koronawirusa. Początkowo sugerowano, że niektóre leki obniżające ciśnienie i przyjmowane powszechnie przez pacjentów (sartany i inhibitory ACE) mogą nasilać przebieg COVID-19. Na szczęście ta teoria nie została potwierdzona, a kolejne badania zachęcały do kontynuacji leczenia przeciwnadciśnieniowego.
Obecnie sugeruje się, że obecność nadciśnienia tętniczego może pogarszać przebieg zakażenia wirusem SARS-CoV-2, a także zwiększać śmiertelność w przypadku COVID-19. Ta teoria została jednak zakwestionowana i pozostaje tematem dalszych dyskusji. Powodem jest fakt, że nadciśnienie tętnicze związane jest także ze współwystępowaniem innych czynników ryzyka takich jak starszy wiek czy inne choroby towarzyszące. To niekoniecznie samo nadciśnienie może pogarszać przebieg zarażenia koronawirusem, ale również pozostałe czynniki.
Wpływ COVID-19 na rozwój nadciśnienia tętniczego nie został jeszcze potwierdzony, choć zaobserwowano wzrost ciśnienia skurczowego i rozkurczowego u pacjentów zarażonych wirusem SARS-CoV-2, którzy wcześniej nie chorowali z powodu nadciśnienia. Okres obserwacji tych pacjentów był jednak krótki i potrzebne są dalsze badania, ale musimy być świadomi potencjalnego ryzyka wystąpienia nowego nadciśnienia tętniczego po przebytym zarażeniu koronawirusem.
Udowodniono, że zakażenie koronawirusem jest szczególnym zagrożeniem dla osób chorujących z powodu cukrzycy, ponieważ nasila stan zapalny w organizmie i wywiera destrukcyjny wpływ na układ odpornościowy. Te mechanizmy wywołują trudności w kontroli glikemii, czyli poziomu glukozy u tych pacjentów. Z tego powodu zaleca się, aby chorzy przykładali szczególną wagę do przestrzegania wytycznych od swojego lekarza związanych z kontrolą cukrzycy. Powinni zwracać uwagę na regularne przyjmowanie leków (w tym zastrzyków insulinowych), a także sprawdzać, nawet częściej niż wcześniej, poziom glukozy we krwi. Odpowiednia dieta i aktywność fizyczna u tych pacjentów jest szczególnie ważna zwłaszcza w dobie ostatnich doniesień. Zakażenie wirusem SARS-CoV-2 zwiększa ryzyko choroby zakrzepowo-zatorowej, a także prawdopodobieństwo niewydolności krążeniowo-oddechowej u pacjentów z cukrzycą.
Niestety w ostatnim czasie zaobserwowano także pogorszenie zdrowia u dzieci, które przebyły zakażenie wirusem SARS-CoV-2. Oprócz PIMS (zespół pocovidowy u dzieci) pojawił się szereg innych powikłań takich jak właśnie cukrzyca, ale także zapalenie wątroby czy depresja.
Akurat w przypadku tej jednostki chorobowej mamy dobre wieści. Początkowo zakładano, że astma jest jednym z czynników zaostrzających przebieg COVID-19, a także zwiększających podatność na zarażenie. Zbadano jednak, że przebieg koronawirusa wygląda podobnie zarówno u pacjentów z astmą jak i bez niej. Nie stwierdzono różnic w hospitalizacji, przyjęciach na oddziały intensywnej terapii, użyciu respiratora i w śmiertelności między tymi grupami pacjentów.
Co więcej w jednym z nowszych badań odkryto, że ryzyko zarażenia koronawirusem było mniejsze u osób z astmą niż bez niej. Może być to spowodowane kilkoma mechanizmami. Jako jedną z przyczyn wymienia się zwiększoną ostrożność tych pacjentów, która manifestowała się zachowywaniem odpowiedniego dystansu społecznego i zasad higieny osobistej. Astmatycy byli grupą szczególnie często instruowaną na początku pandemii w celu uniknięcia zarażenia.
Depresja, zaburzenia lękowe i psychiczne są ciągle nawracającym problemem, który w ostatnich latach znacznie się nasilił. Niewątpliwie przyczyniła się do tego w znacznym stopniu pandemia, związana z nią panika i izolacja. Brak kontaktów z innymi osobami lub utrudnione relacje z rodziną i znajomymi mają negatywny wpływ na nastrój i samopoczucie.
Badania potwierdzają, że to właśnie pandemia koronawirusa wywołała lęk, złość, strach, bezsenność i objawy depresyjne wśród społeczeństw. Obowiązek kwarantanny i zalecenie samoizolacji doprowadziły do zmartwień finansowych związanych z utratą pracy, samotności i obaw o własne zdrowie i życie.
Jak wiadomo media mają ogromny wpływ na opinię publiczną. Okazuje się, że szybko rozprzestrzeniające się informacje mogą w znaczący sposób pogłębić niepokój społeczeństwa i z łatwością wywołać panikę. Podczas pandemii zaobserwowano tak zwany “zespół stresu nagłówkowego”, który charakteryzuje się reakcją stresową na traumatyczne doniesienia medialne i może prowadzić do bezsenności i kołatania serca.
Naukowcy alarmują, że wskaźnik zaburzeń depresyjnych wśród dzieci i młodzieży znacząco wzrósł. Pandemia i związane z nią negatywne emocje wpływają więc nie tylko na osoby, które wcześniej wykazywały zaburzenia depresyjno-lękowe, ale może także prowadzić do nowych przypadków. Co więcej, wiele takich zaburzeń psychicznych rozpoczyna się właśnie w dzieciństwie i może mieć decydujący wpływ na rozwój dziecka i jego życie społeczne w przyszłości.
Wiele badań skupia się również na dolegliwościach ze strony przewodu pokarmowego w zakażeniu koronawirusem. Potwierdzono, że pacjenci cierpiący na choroby jelit są bardziej narażeni na cięższy przebieg COVID-19, częściej wymagając hospitalizacji.
Potwierdzono, że nawet 17% pacjentów z ostrą infekcją COVID-19 ma objawy ze strony układu pokarmowego. Jedną z najczęstszych dolegliwości jest biegunka, następnie nudności i wymioty, a także ból brzucha. Co więcej nawet 40% ozdrowieńców zgłosiło nowe objawy ze strony przewodu pokarmowego po 6 miesiącach od zakażenia wirusem SARS-CoV-2.
Te doniesienia spowodowały powstanie nowego terminu – pocovidowy zespół jelita nadwrażliwego. Sugeruje się, może on odznaczać się podobnym mechanizmem powstawania jak poinfekcyjny zespół jelita nadwrażliwego (PI-IBS), który został opisany już w 1950 roku. Objawy mogą utrzymywać się nawet lata po infekcji żołądkowo-jelitowej.
Jesteśmy wciąż na wczesnym etapie badań, ale już teraz podejrzewa się, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 i rozwój COVID-19 może wywoływać zaburzenia mikroflory jelit, prowadząc do dysbiozy i zachwiania równowagi w jelitach. Następstwem może być rozwój zespołu jelita drażliwego (IBS), a także SIBO, czyli zespołu rozrostu bakteryjnego jelita cienkiego. Koronawirus może również pogorszyć przebieg tych chorób u pacjentów, którzy zostali już wcześniej zdiagnozowani.