Produkty, na opakowaniach których widnieją napisy “light”, “fit”, “bez cukru“ lub “niskotłuszczowy”, wydają się zdrowsze i bardziej przyjazne utrzymaniu zgrabnej sylwetki niż zwykłe. Czy produkty fit są faktycznie zdrowe? Warto wiedzieć, że mogą one stanowić pułapkę i dla zdrowia, i dla figury! Jak mądrze wybierać produkty “dietetyczne”? Czy "fit i "bez cukru" to zawsze dobry wybór?
Popularność produktów “light” ciągle rośnie. Jogurty, pieczywo, dżemy, ciasteczka i batony, napoje i majonezy, a nawet dania gotowe o niższej kaloryczności i zmniejszonej zawartości tłuszczu lub cukru zajmują coraz więcej miejsca na sklepowych półkach. I nic dziwnego - kuszą wizją uczty bez negatywnych konsekwencji. Ich oferta rośnie także dlatego, że… są zwykle droższe niż ich “pełnokaloryczne” odpowiedniki.
Aby produkt mógł szczycić się słowem “light”, “lekki” lub “o obniżonej zawartości” określonego składnika na etykiecie, w Unii Europejskiej musi spełnić określone warunki.
Niestety, oświadczenie “light” dotyczy zwykle tylko jednego składnika. Produkt może więc zawierać mniej tłuszczu, ale więcej cukru lub mniej cukru, a więcej tłuszczu niż jego tradycyjny odpowiednik.
Nie ma natomiast regulacji dotyczących innych, kojarzących się z dobrą formą i szczupłą sylwetką określeń, takich jak “fit”, “slim” czy “fitness” - bywa, że producenci opisują nimi produkty, których w żaden sposób nie można nazwać zdrowymi lub lekkimi. Zdarza się, że produkty “fit” mają więcej kalorii niż ich naturalne odpowiedniki! Choćby dlatego, że by zachować ich walory smakowe, produkty o obniżonej zawartości tłuszczu bywają mocniej dosładzane, a w tych o obniżonej zawartości cukru stosuje się więcej tłuszczu.
Uważajmy na produkty o obniżonej zawartości tłuszczu. Ich popularność sięga lat 80. i 90., kiedy powszechne było przekonanie, że to przede wszystkim tłuszcze odpowiadają za choroby serca i krążenia, a także nadwagę i otyłość. To prawda, ale powoduje je (oprócz nadmiaru cukru) nadmiar kwasów tłuszczowych nasyconych w diecie, a nie wszystkie tłuszcze w ogóle! Produkty pozbawione tłuszczu nie zawierają rozpuszczalnych w tłuszczach, a koniecznych zdrowiu witamin A, D, E i K - lub zawierają ich bardzo mało.
Produkty niskotłuszczowe mogą być też w nadmiarze niebezpieczne z innego powodu. Dodaje się do nich często substancje zagęszczające, które powodują przyspieszony pasaż treści pokarmowej w jelitach, przez co wchłanianie składników odżywczych jest w nich ograniczone.
Choć cukier zdecydowanie nie krzepi, bądźmy ostrożni także sięgając po produkty o obniżonej zawartości cukru. Zawierają one często więcej (jeszcze bardziej kalorycznego) tłuszczu, dodawanego przez producentów w celu zachowania walorów smakowych produktu, ponieważ tłuszcz jest nośnikiem smaku.
Łatwo też nabrać się na słodycze “fit”. Sacharozę zastępuje się w nich czasem fruktozą lub syropem fruktozowym, które, choć mają niższy indeks glikemiczny, są równie niebezpieczne dla zdrowia, choćby dlatego, że zaburzają gospodarkę glikemiczną organizmu oraz komunikację ośrodków głodu i sytości. Mają też taką samą jak sacharoza kaloryczność!
Niższą kaloryczność mają za to produkty, w których cukier zastępuje się słodzikami. Składniki takie, zarówno te sztuczne (np. aspartam), jak i naturalne (np. erytrytol, ksylitol), mają rzeczywiście mniej kalorii lub nie zawierają ich niemal wcale, ale mogą w większej ilości powodować nieprzyjemne objawy ze strony układu pokarmowego - nie tylko u osób o wrażliwych żołądkach i jelitach. Nie zaleca się stosować ich zbyt długo lub w zbyt dużej ilości. Nadmiar aspartamu, mannitolu czy sorbitolu w diecie może przyczyniać się też do bólów głowy czy mięśni, a nawet bezsenności oraz wrzodów żołądka.
Dlaczego jeszcze produkty “light” mogą stanowić pułapkę? Przede wszystkim ich stosowanie nie uczy odpowiedzialności za swoje wybory żywieniowe i nie wykształca zdrowych nawyków żywieniowych, np. zmniejszania wielkości porcji czy odzwyczajania się od produktów o słodkim smaku.
Co więcej, liczbę przyjmowanych z produktami “light” kalorii można ograniczyć tylko wtedy, gdy zjada się ich tyle samo, a nie więcej niż ich pełnokalorycznych odpowiedników. Np. popularne pieczywo chrupkie albo majonez light są rzeczywiście mniej kaloryczne niż zwykłe, ale zwykle nie sycą równie skutecznie - łatwo wtedy o zjedzenie ich w większej ilości, wraz z również zawierającymi przecież kalorie dodatkami.
Jak więc podchodzić do produktów light? Rozsądnie i ostrożnie! Pamiętajmy, że najzdrowszą dietą jest ta oparta na produktach jak najmniej przetworzonych i jak najbardziej naturalnych, obfitujących w błonnik, witaminy i minerały. Zachowujmy też model żywienia jak najbardziej zbliżony do śródziemnomorskiego.
Kupując produkty “light”, dokładnie czytajmy etykiety i miejmy świadomość, że choć mogą stanowić dobre uzupełnienie naszego jadłospisu, na pewno nie powinny być jedyną metodą na osiągnięcie i utrzymanie prawidłowej masy ciała. Czytajmy uważnie etykiety, sprawdzając w nich zawartość cukru i cukrów prostych oraz tłuszczu i kwasów tłuszczowych nasyconych. Porównujmy je z produktami tradycyjnymi i… nie ufajmy zawsze producentom.