Wiosną nie możemy się doczekać, by zajadać się nowalijkami. Tymczasem jeszcze zdrowsze i bogatsze w składniki odżywcze są kiełki!
Maleńkie kiełki to prawdziwe bomby zdrowia - zawierają wiele cennych dla ludzkiego organizmu związków w stężeniach nawet kilkuset razy wyższych niż w dojrzałych roślinach! Jak to możliwe, skoro to tak młode roślinki? Ich tajemnicą jest właśnie to, że znajdują się w fazie wzrostu, bo kiełkowanie jest dla roślin sposobem na gromadzenie związków bioaktywnych, zwłaszcza witamin i polifenoli.
Kiełki zbóż, roślin strączkowych i innych warzyw to źródło makroskładników, takich jak białko i węglowodany, a także mikroelementów: witamin i minerałów oraz wtórnych metabolitów roślinnych, takich jak związki fenolowe. Kiełki są jednak w nie bogatsze niż niekiełkujące jeszcze nasiona, ponieważ kiełkowanie podnosi znacznie ich stężenie - z korzyścią dla naszego zdrowia. Co więcej, dzięki obecnym w młodych roślinach enzymom, substancje odżywcze przekształcają się w składniki o wiele łatwiej biodostępne dla naszego organizmu.
Kiełki warto jeść zawsze, a szczególnie wiosną oraz w zimne miesiące, kiedy potrzebujemy odpowiedniej dawki witamin i minerałów. Kiełków nie powinno brakować w diecie osób chorych przewlekle, starszych, aktywnych fizycznie, a także dzieci oraz kobiet w ciąży.
Kiełkowanie zwiększa też ilość kwasu gamma-aminomasłowego (GABA) w roślinach. W układzie nerwowym jest on neuroprzekaźnikiem, a także reguluje ciśnienie krwi oraz zwiększa wydzielanie insuliny. Najwięcej kwasu GABA zawierają kiełki fasoli, soczewicy, grochu, łubinu i soi, ale także owsa i pszenicy.
Kiełkowanie zwiększa też właściwości antyoksydacyjne prozdrowotnych substancji obecnych w nasionach roślin.
Co dobrego kiełki robią dla naszego zdrowia?
Kiełki działają przeciwzapalnie - obniżają poziom białka C-reaktywnego w odpowiedzi na zapalne cytokiny (tu brawa dla kiełków brokuła).
Kiełki przyczyniają się zapobiegania wystąpieniu cukrzycy typu 2, obniżając stężenie glukozy we krwi.
Kiełki mogą też poprawiać pamięć oraz zdolność uczenia się. Nasze zdolności poznawcze zależą stężenia neuroprzekaźników, takich jak serotonina, noradrenalina czy dopamina. Ono z kolei zależne jest m.in. od stanu bakterii jelitowych - a kiełki do doskonałe źródło przydatnego mikrobiocie jelitowej błonnika. Między innymi dlatego kiełki są ważnym elementem wspierającej umysł diety MIND.
Kiełki korzystnie wpływają także na stężenie melatoniny. Ten związek bioaktywny, występujący u ludzi, zwierząt, grzybów i nawet bakterii, reguluje nasz rytm dobowy, ułatwia zasypianie i ma wpływ na jakość snu.
Kiełki poprawiają również nasz profil lipidowy, obniżając poziom “złego” cholesterolu frakcji LDL.
Kiełki wzmacniają odporność. Wspierają układ immunologiczny i usuwanie z ustroju produktów przemiany materii oraz toksyn.
Kiełki pomagają utrzymać dobry metabolizm i ładną sylwetkę. Są bogate w błonnik, który ogranicza napady głodu, a zwiększa uczucie sytości i reguluje trawienie.
Kiełki warto (i łatwo!) hodować w domu. Najwięcej wartości odżywczych mają spożywane od razu po zerwaniu - te ze sklepu, choć też zdrowe, od czasu zbioru zdążyły już utracić sporą część swoich własności. Aby założyć domową hodowlę kiełków, wystarczy wysiać je w płytkim naczyniu w trzycentymetrowej warstwie ziemi, przykryć pojemnik przezroczystą pokrywą, regularnie wietrzyć i zraszać wodą. By dobrze się rozwijać, kiełki potrzebują temperatury około 19-21 stopni, czyli pokojowej. W zależności od rodzaju będą gotowe do spożycia już po 3-14 dniach. Nie zjedzcie wszystkich na raz!